Radość nauczania
Tłumaczenie – dla SPIMR.EU – Magdalena Bogdan
Redakcja – Ewa Jakubowska
Tłumaczenie dedykuję Pani Prof. Alicji Gronau
Jaques-Dalcroze systematyczną pracę pedagogiczną rozpoczął w 1892 roku, w genewskim Konserwatorium (patrz: KALENDARIUM – Émile Jaques-Dalcroze).
Oto, jak młody wiekiem i stażem nauczyciel opisuje to ważne w jego życiu wydarzenie, w opublikowanej zaledwie kilka lat później książce Śpiewające serce, w rozdziale Radość nauczania.
W udostępnionym przez nas opracowaniu poświęconym publikacjom (patrz: Metoda – cz. I, Publikacje obce) jest wzmianka o tym, że rozdział ten stanowi korespondencję, prowadzoną przez autora w formie dialogu z fikcyjną postacią, reprezentującą doświadczonego wiekiem i stażem pedagoga, który kryje się pod nazwiskiem Marc Cenil.
Tak więc Jaques-Dalcroze w rzeczywistości „rozmawia” sam ze sobą, jako młody, początkujący, mało doświadczony, niezwykle zmotywowany i pozytywnie nastawiony do pracy nauczyciel – wizjoner, kryje się pod nazwiskiem E. Gidé. Jest to fonetyczny skrót utworzony z pierwszych liter imienia i nazwiska Emileʾa Jaques-Dalcrozeʼa; (E, Gi – fonetyczne brzmienie litery J, dé – fonetyczne brzmienie litery D). Nazwisko adresata – Cenil, w fonetycznym brzmieniu sénile, oznacza starczy.
W korespondencji, nie pozbawionej ironii, E. Gidé pisze jak postrzega swoją rolę jako pedagoga, natomiast M. Cenil, w odpowiedzi, udziela szeregu praktycznych wskazówek.
Poniżej przytaczamy jej fragmenty (wytłuszczenia pochodzą od tłumaczki).
…„Jeszcze nie tak dawno byłem uczniem – dziś jestem nauczycielem. Jako uczeń, starałem się objąć jednym spojrzeniem wszystkie lekcje jakie otrzymałem, porównać je i wydobyć z nich to, co sam zastosuję. Dziś, jako nauczycielowi, wydaje mi się, że obowiązkiem moim nie jest posłużenie się wszystkim tym czego mnie nauczono, lecz poszukiwanie w moim, użyźnionym przez innych duchu, podstaw całkowicie nowego kształcenia. To, co urzekło mnie w moich nauczycielach, to nie ich wiedza, lecz znamiona oryginalności, którą w nich odkryłem, ich własny sposób interpretacji i przekazywania reguł zawartych w sztuce, których zresztą nie musi ona posiadać. Otóż, czy muzyczne piękno nie polega na ścisłej zgodności pomiędzy osobistymi odczuciami i osobistymi środkami ekspresji? Czy mój stan ducha, okazany dzięki metodom wcześniej przez innych zastosowanym, nie ulegnie przemianie, tak jak w przypadku stworzonego już dzieła sztuki, które podlegając tej przemianie traci wszelkie znamiona prawdziwości.
Czyż nie powinienem, kształtując – w oparciu o estetykę – moje własne Ja, posłużyć się specjalnymi środkami przeze mnie samego stworzonymi, odcisnąwszy na nich swój ślad. Nie mówię tu rzecz jasna o zasadach muzycznej ortografii, które w wystarczająco klarowny sposób przedstawiono w powszechnie znanych traktatach, umożliwiając uczniom samodzielne zapisywania pomysłów innych.
Jednak indywidualne, właściwe dla każdego typu osobowości sposoby łączenia i naruszania tych zasad, stanowią przedmiot prawdziwie oryginalnej metody nauczania, która powinna objawić osobowość nauczyciela.
Bez wątpienia, przez nakładanie na siebie określonej liczby dźwięków, w określonych sytuacjach, powstają akordy nonowe lub undecymowe, rozwiązywane zazwyczaj według ustalonych zasad. Bez wątpienia, tradycją jest i to, że nie śpiewa się prowadzonych w dwugłosie pochodów sekundowych lub septymowych. A mimo to, można spotkać akordy undecymowe, które nie są rozwiązywane w sposób zgodny z zasadami, jak też przykłady pochodów sekundowych, które w pełni satysfakcjonują moje ucho.
To, co stanowi większy pożytek, to mówienie innym o szczególnych odczuciach, które pozwalają mi zastosować odstępstwa i oprzeć mój sposób nauczania nie na tym, co odczuwają inni, ale na tym co odczuwam ja sam. Tak więc w dniu, w którym moi uczniowie będą na tyle ukształtowani, by słyszeć tak jak ja, powiem im:
„Nie słuchajcie już więcej moimi uszami, lecz posłużcie się własnymi. Poszukujcie innych rodzajów połączeń, stosując jako kryterium własne doświadczenia słuchowe i nie przejmując się regułami, które wam podałem. Starajcie się samym sobie i mnie wytłumaczyć co zdecydowało, że dane połączenia dźwięków, zazwyczaj odrzucane, brzmią według was lepiej. A gdy raz to uczynicie, znajdując własne wyjaśnienie, szukajcie nowych sposobów połączeń stosując tę samą zasadę”. I ode mnie wówczas będzie zależało czy przemienię się w ucznia, by spróbować słuchać jego uszami, dopełniać dokonywaną przez niego analizę, kierować jego naturalnym instynktem, wzmacniać go moim rozumowaniem i w końcu spowodować, że inni będą czerpać z naszych wspólnych doświadczeń. (…)
(…) W duchowej łączności pomiędzy nauczycielem i uczniem tkwi źródło czystej radości, jakiej nie odnajdziemy w najbardziej nawet serdecznej przyjaźni pomiędzy kolegami ze szkolnej ławki. Radość nauczyciela wynika z poczucia, że pomaga, służy, i że wypełnia swój obowiązek jako człowiek, zaś odczuwana satysfakcja dopełniona jest uzasadnioną dumą z tego, że odciska swój ślad w umyśle ucznia, by mógł się rozwijać dzięki jego radom oraz z tego, że w najszlachetniejszy sposób wypróbowuje metodę, u której podstaw leżą osobiste przekonania. Co zaś się tyczy ucznia, to oprócz radości odczuwanej z faktu uczenia się czegoś nowego, z tego, że dzięki mądremu przewodnictwu w naturalny sposób rozwijają się jego umiejętności, może nadal cieszyć się szacunkiem i sympatią nauczyciela, jego cenną zachętą moralną. Przyjaźń z tym, który go uczy jest tym silniejsza, im większym obdarza go szacunkiem jako artystę, dzięki czemu wzrasta w nim poczucie dumy z tego, że znajduje się pod opieką tak wspaniałego człowieka. (…)
(…) Są nauczyciele, dla których, podczas zajęć odczuwamy pełen szacunku, niemal religijny podziw, i do których mamy zaufanie prowadzącą niemal do zaślepienia.(…)
(…) Tak bardzo się cieszę, że w moich przyszłych uczniach odnajdę sympatię dla pobłażliwego i sumiennego nauczyciela, jakim zamierzam być. Z wielką radością prowadziłbym ich za rękę po kwiecistej łące sztuki, zbierając na każdym kroku pięknie wyrzeźbione przez naturę kwiaty, pokazując im ich wspaniałą strukturę, każąc wdychać ich słodki zapach, zatrzymując się co jakiś czas, by mogli objąć spojrzeniem boskie pola zasiane przez tylu znakomitych siewców oraz w samotności wybrać mały skrawek ziemi, który razem będziemy uprawiać z miłością.(…)
(…) Czuję, mój przyjacielu, jaką dumą i nadzieją jestem wypełniony. Pragnę wykonać moje zadanie w sposób świadomy, pozbawiony słabości i jedynie z myślą, że już wkrótce pojawia się inteligentne istoty, którymi będę kierować, dusze, w których zakwitnie miłość do sztuki, umysły, które wypełnią się ogromnym szacunkiem dla tych, którzy ustalali reguły. Czuję jak moje serce zanurza się w głębokiej radości, słodko kołysane spokojnymi, rytmicznymi falami moich pobożnych przekonań i cichych starań.
E. Gidé
W odpowiedzi na te słowa doświadczony nauczyciel napisał:
„Mój ty biedny przyjacielu, kompletnie oszalałeś!”
A następnie udzielił praktycznych porad, z których kilka ponownie zacytuję (już wcześniej udostępniłam je na naszej stronie Fb).
Nie udzielaj zbyt długich lekcji – będą mówić, że marnujesz czas, przez co stracisz na popularności.
Nie udzielaj zbyt krótkich lekcji – pomyślą, że nie masz pojęcia ile warte są minuty, z których każda stanowi 1/60 ceny za lekcję.
Otóż, aby móc nauczać potrzebne są przede wszystkim porządek…. i głowa na karku!
Jeżeli w szczególny sposób okazujesz zainteresowanie inteligentną, lecz biedną uczennicą, nie udzielaj jej darmowych lekcji. Będą cię podejrzewać, że zabiegasz o jej względy, a ponieważ jest ona biedna – jest to niemoralne.
Nie okazuj zainteresowania uczennicą, która bardzo dużo płaci za swoje lekcje. Sprawiłbyś wrażenie, że ją adorujesz, i że z góry dobierasz się do jej posagu, co nie jest w porządku. Nie będą cię za to winić jeżeli dobierzesz się do niego po ślubie – co stanowi regułę.
Nie doradzaj nigdy któremuś z uczniów, by wybrał karierę muzyka – zostaniesz posądzony o podżeganie do rozpusty.
Nie zniechęcaj ucznia do podjęcia nauki muzyki pod pretekstem, że nie posiada naturalnych predyspozycji – stwierdzą, że nie potrafisz rozsądnie ocenić i powierzą go innemu nauczycielowi.
Nie wychwalaj ucznia z powodu postępów, jakie poczynił pod twoim kierunkiem – zostaniesz posądzony o zarozumiałość z powodu czegoś, co stanowi rezultat naturalnego, posiadanego przez ucznia talentu.
Nie skarż się rodzicom ucznia z powodu braku poczynionych postępów – powiedzą, że to twoja wina, ponieważ nie masz zdolności do nauczania.
Nie wychwalaj przed uczniem zalet innego kolegi z klasy – jego rodzice będą kazali mu brać dodatkowe lekcje u innego nauczyciela, by mógł osiągnąć taki sam poziom i aby w ten sposób ciebie zmylić.
Nie oddalaj się za bardzo w swoim nauczaniu od klasycznych reguł – nazwą cię dekadentem. Zaś świadectwo braku równowagi w twoich umiejętnościach pozbawi ciebie szacunku ze strony poważnych osób.
Nie bądź zbyt uczuciowy i ojcowski w relacjach ze swoimi uczniami – nauczyciel nie może się spoufalać.
Nie bądź też surowy i nie pozwalaj sobie na uzasadnione wybuchy złości – uznają, że jesteś grubiański i źle wychowany.
Jeśli podczas lekcji matka uczennicy zagaduje ciebie, nie bądź zbyt uprzejmy – inni uczniowie pomyślą, że w ten sposób odpuścisz jej podczas egzaminów.
Nie okazuj chłodu matce uczennicy, która zagaduje ciebie podczas lekcji – pomyśli, że jej obecność przeszkadza i w rozmowie z bliskimi przyjaciółmi, z podejrzliwością stwierdzi: „ dlaczego moja obecność tak mu przeszkadza?”
Nie pozwalaj sobie w czasie lekcji poświęconej technice gry, na ogólne rozważania dotyczące muzyki i jej szlachetnych przejawów – zostaniesz posądzony, że jesteś człowiekiem powierzchownym, ukrywającym swoją ignorancję w konwencjonalnych stwierdzeniach.
Nie bądź zbyt oschły w swoim nauczaniu, nie naciskaj na techniczny aspekt tej sztuki, zostaniesz uznany za pedanta i nudziarza.
Nie bądź sobą, nie okazuj niczego co czujesz….chowaj się, pozuj, graj komedię. Uprawiaj zawód z powagą spekulanta, który wydaje się być zainteresowany swoimi klientami, oferując im biznes, w który chce wejść, troszcząc się głównie o własne interesy. Ufamy mu, ponieważ jest zobowiązany dbać o swoich klientów, by móc z powodzeniem prowadzić swoje interesy.
Dawno minęły czasy, w których uczniowie, tworząc długą kolejkę, z szacunkiem podążali za takimi kompozytorami jak Liszt czy Vieuxtemps. Towarzyszyli swojemu mistrzowi i gromadzili się wieczorami w jego domu, by wysłuchać go z nabożnością, nie mając odwagi odezwać się i rozmawiać z innymi muzykami na tematy dotyczące sztuki. Minęła epoka, w której przez całe życie oddawano się – jak to czynili niektórzy – kultowi mistrza. Dzisiaj, nauczyciel musi być na fali po to, aby jego uczniowie chcieli pozdrawiać go na ulicy.
(…) Mówisz mi o własnym nauczaniu. A czy pomyślałeś nieszczęśniku o swoich kolegach? Gdybyś zdecydował się odejść od rutyny, wprowadzić oryginalność, z sukcesem stosować własną metodę, nie zniechęciłbyś wszystkich tych, których nie cechuje oryginalność, i którzy zadawalają się pracować w oparciu powszechnie stosowaną metodę?
Mówią o tobie w mieście, że jesteś profesorem. Jesteś jednak wrogiem wszystkich tych, którzy byli przed tobą, czy to rok, czy zaledwie miesiąc temu. Jeden z nich będzie ciebie z zazdrością obserwował, kontrolował twoje nawet najmniejsze posunięcia i błędnie interpretował najbardziej artystyczne dążenia.
A jeśli nawet zyskasz przyjaźń któregoś z kolegów, czy sam ten fakt nie wzbudzi nienawiści ze strony wszystkich jego przyjaciół, którzy oskarżą go o zdradę, a ciebie, o podstępne zawładnięcie.
Czy sądzisz zatem, że znajdziesz sympatię wśród tych, którym z pewnością odbierzesz uczniów?
Możesz jednak uznać siebie za szczęściarza, jeśli uda ci się, stosując podłość i obłudę, pozostać wciąż w tym samym miejscu.
W swojej karierze będziesz miał zaledwie kilka chwil, podczas których, po powrocie do domu będziesz pracował za zamkniętymi drzwiami dla siebie samego, zapominając o innych. Otworzysz swoją duszę, by pozwolić jej swobodnie chłonąć świeżym podmuchem uświęconej sztuki. Będziesz oddychał pełnią szczęścia, zaś twoje ramiona staną się lżejsze, kiedy pozbędziesz się ciężaru tego wymuszonego udawania. Będziesz się śmiał z rozkoszą, gdy odnajdziesz siebie samego po długim okresie niebytu.
Obserwując siebie z jasnością sumienia, doświadczysz radosnych niespodzianek i nieoczekiwanych uniesień. „ Ależ jak to możliwe, że odnajduję cię nienaruszoną, moja szczerości! Moja wiaro zawsze tak czysta, mój wciąż pełen drżenia entuzjazmie!
Ogrzejesz swą duszę wibrującym płomieniem własnej szczerości, którego nic nie jest w stanie ugasić, i który świeci tym większym blaskiem im dłużej będzie osłaniany przed ciekawskimi spojrzeniami. Od tego momentu takie będzie twoje życie w szare i mgliste poranki, nadzwyczaj usiane wieczornymi gwiazdami, które wciąż zachowują ciepło słońca. Życie, w którym odnaleziona świadomość twej duszy rozkwitnie pachnąco w pokrzepiającej samotności.
M. Cenil
Dziś rano udzieliłem pierwszej lekcji w klasie dziewcząt. Włożyłem dużo serca w przygotowane wcześniej zajęcia i pomimo ogromnego wzruszenia byłem pewny siebie. Z przekonaniem i entuzjazmem mówiłem o pięknie muzyki, o roli jaką winna odgrywać w historii sztuki, o pełni radości jaką ma dawać, wtedy kiedy istnieje zgodność pomiędzy duszą, która gromadzi wrażenia i uchem, które w inteligentny sposób je analizuje. Wykazałem konieczną potrzebę rozwijania tej zdolności do analizy, w ramach bardziej zaawansowanych studiów, a następnie, przechodząc do praktyki, udało mi się, jak sądzę, wyjaśnić podstawowe zasady budowania akordów. Uczennice słuchały w milczeniu. Gdy lekcja dobiegła już końca wykonałem gest pożegnalny, wziąłem kapelusz i zanim wyszedłem, próbowałem sobie wyobrazić wrażenie jakie wywarłem.
Uczennice rozmawiały skupione w małych grupach. Wydawało się, że patrząc na mnie ukradkiem, komentowały między sobą lekcję. Odniosłem wrażenie, że był to dobry początek, i po wykonaniu pożegnalnego gestu, zarazem pełnego szacunku jak i poufałości, wyszedłem zadowolony.
Twój list był niepotrzebny.
Nic nie jest w stanie wykorzenić ze mnie wiary, że mam misję do spełnienia, że jest ona szlachetną i dającą owoce. Przyszłość pokaże, że mam rację.
Twój oddany E. Gidé”.
/ej/
© SPIMR – Stowarzyszenie Pedagogów i Miłośników Rytmiki
Dodaj komentarz